Opublikowano dnia 30 czerwca 2011r.
Nasz spektakl Buty nie do Pary doczekał się recenzji, którą zamieszczamy poniżej.
„Wesoło i z morałem – nie do pary?"
Przyjemna pogoda, laurka z okazji Dnia Ojca, uroczysta msza z procesją – czy to jakaś lista życzeń? Nie, to przepis na prawie idealny rodzinny czwartek. Prawie, bo brakuje jeszcze czegoś, co uświetniło familijne popołudnie. Mam na myśli przedstawienie pod tytułem: „Buty nie do pary", które mogliśmy oglądać w gminnej świetlicy w Zbrosławicach. Historia na pozór każdemu dobrze znana. On – wrażliwy romantyk, absolwent uczelni, człowiek, który zachwyca się światem i ona – kobieta prosta, odporna na cały ten podniosły styl, która nie traci czasu na „fandzolenie". Niemal identycznie jak w „Weselu" Wyspiańskiego.
Zdawać by się mogło, mieszanka wybuchowa, jednak mistrzowskie dialogi, ujmująca gra aktorów oraz przyjemne dla ucha aranżacje muzyczne pozwoliły widzom spojrzeć na to z innej strony. Przedstawienie to, utrzymane w śląskim charakterze, było „wesołe i z morałem" zgodnie z intencją twórców. Ponadto, średnia wieku aktorów była tak samo zróżnicowania jak średnia wieku publiczności, a jej liczne przybycie świadczy o tym, że młodzież potrafi spędzać swój wolny czas także i na pożytecznych przedsięwzięciach, tym bardziej oklaski na stojąco były uzasadnione. Ostatni utwór, który zaśpiewali młodzi aktorzy uzmysłowił wielu osobom, że nieważne, kim się jest, co się umie i skąd się pochodzi – na prawdziwą miłość zawsze przyjdzie czas. Jestem przekonana, że spektakl ten na długo zagości w naszej pamięci. Co z tym dalej zrobić? Z pewnością nie zapominać. Docenić starania i popierać wszystkich, którzy w tak kreatywny sposób umilają nasze popołudnia.
/ Marcela Cieślik